Rzepa - bluźnierstwo czy ignorancja?

... stawiam na to drugie. Niejaka pani Maria Tyniec z "Rzeczpospolitej", którą na wyrost nazwę dziennikarką, popełniła coś na kształt artykułu na poziomie, który zawstydziłby nawet redaktorów niesławnych dodatków "technologicznych" do GW.


W zwróconym przez nią tekścidle pt. "Telefon do Pana Boga" demaskuje owa dziennikarka swoją nieznajomość pojęć takich jak "ironia", "sarkazm" czy "parodia". Oto bowiem znalazłwszy gdzieś w sieci termin "Jesus Phone" (prześmiewcze określenie iPhone'a), uznała, iż jest to... nazwa nowego modelu urządzenia firmy Apple. Wedle pani Tyniec, urządzenie udostępnia 6 aplikacji dla religijnych użytkowników (faktycznie, istnieją takowe, tyle że przeznaczone są dla jak najbardziej prawdziwego iPhone'a - między wieloma innymi aplikacjami).

Piramidalną głupotę tekstu wieńczy wyszukany zapewne gdzieś w sieci obrazek Steve'a Jobsa...


iphone, jesus phone, steve jobs, rzeczpospolita

... podpisany jako... Chrystus z jabłkiem zamiast aureoli. Pani tak zwanej dziennikarce polecam przeczytać dowolną Biblię w obrazkach dla najmłodszych. Może nauczy się odróżniać nie tylko jabłko od aureoli, ale i szefa Apple od Jezusa.

Przykro tym bardziej, że przez tę żenującą parodię artykułu pani, że tak ją znów umownie nazwijmy, dziennikarka zaprzepaściła okazję do przedstawienia iPhone'a jako naprawdę ciekawej platformy dla osób religijnych - z aplikcjami do czytania i studiowania Pisma, śledzenia świąt kościelnych, a nawet odmawiania różańca.

PS. Jako że "Rzeczpospolita" surowo wzbrania cytowania swoich artykułów (w sumie jakbym pisał takie głupoty, też bym się wstydził), tym razem wklejki nie będzie. Obrazek Jezu... eee, chciałem powiedzieć Steve'a pochodzi z pamiętnika fałszywego Steve'a Jobsa, a nie z serwera "Rzepy".

0 Komentarzy:

W dzisiejszych mediach internetowych zauważyć można wiele bałaganu. Artykuły są pisane niechlujnie, często z błędami stylistycznymi lub ortograficznymi.

Portale sprzęgnięte z gazetami powinny trzymać poziom wyższy niż brukowce. Mamy prawo wymagać od nich więcej. Gdy kupujemy papierowy "Fakt" - wiemy czego się po nim spodziewać. Podobnie po "Gazecie Wyborczej" czy "Dzienniku". W sieci natomiast poziom spadł poniżej wszelkiej krytyki. Artykuły na popularnych portalach stały się sieczką dla niewymagających.

Powiedzmy "NIE" tabloidyzacji i kretynizacji. Walczmy z nimi. Piętnujmy je.