Możemy się dowiedzieć że...

Dzisiejszy artykuł w Gazecie.
Z nagłówka możemy się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, które powiedział pan premier Tusk.
Cytuję: "Zapowiedział to Premier Donald Tusk powiedział w Rzeszowie, że". Powiedział że. I koniec. A może tak to wyglądało bo nie miał nic do powiedzenia? Tak na marginesie, całe zdanie jest skopane. Ucięcie to tylko fragment 'skopania'.


gazeta, wpadka, pakiet antykryzysowy

Absurd goni absurd.

Dziś rano przeczytałem artykuł w Dzienniku na temat genialnego pomysłu radnych z Krakowa. Genialnego w ich mniemaniu oczywiście.
Jakaż to złota myśl nawiedziła ich potężne umysły? Otóż według nich gdy rozbrzmiewahejnał, kraków, absurd, dziennik, mandat hejnał, w lokalach powinna być ściszana muzyka, ludzie powinni przestać głośno rozmawiać, artyści przerwać granie itd. Gdyby ktoś nie wiedział, hejnał rozbrzmiewa co godzinę, 24 godziny na dobę. Każdy kto się nie dostosuje do przepisu - dostanie mandat. Wspaniały pomysł. Wszyscy - na czele z prezydentem miasta Krakowa, strażą miejską na którą spadłby niechlubny obowiązek wprowadzania tego w życie - krytykują pomysł radnych, ale wszystko wskazuje na to, że uchwała może wejść w życie bo wielu radnych jest "za". Już widzę uświadamianie obcokrajowców aby przestrzegali tego przepisu albo obsługę restauracji, która ma przerwać obsługę klientów żeby ściszać co godzinę muzykę. Przykłady można oczywiście mnożyć. Paranoja.

Kolejna "fajna" rzecz - tym razem usłyszana w porannym wydaniu informacji w Radiu Zet.
Co powiecie na nagrywanie w sklepach monopolowych, na prawo, monitoring, nagranie, alkohol, pijanistacjach benzynowych, w marketach wszystkich osób, które kupują alkohol? Bo przecież jest to sposób na łapanie przestępców, którzy potem robią rozboje. Czyli jeżeli pójdę na spacer z dzieckiem, zrobię przy okazji zakupy i najdzie mnie nikczemna myśl żeby kupić też sobie piwo to zostanę nagrany, a potem wezwany na posterunek jeśli w pobliżu akurat coś się wydarzy?
Zacznijmy też nagrywać osoby, które kupują papierosy i zapałki - przecież to potężna basa potencjalnych piromanów i podpalaczy...

We nuked them!

Zdjęcie nadesłane przez Morfeusza.
Wydaje mi się, że komentarz jest zbędny.
Fajny śmigłowiec, fajna restauracja...
śmigłowiec, bomba, marsylia, gazeta, śmieszne

Dyskryminacja niewidomych.

Z uwagą przeczytałem artykuł w Gazecie o niewidomych i ich możliwościach głosowania w wyborach. Tym razem nie mam zamiaru się czepiać artykułu. Przyczepię się do konstytucjonalisty - pana Marka Chmaja, którego wypowiedzi są przytoczone w artykule. Przyznam, że jestem naprawdę zbulwersowany i mówiąc kolokwialnie krew mnie zalewa jak czytam takie wypowiedzi. Zachęcam do przeczytania całości. Tu natomiast pewien fragment:

"W ocenie profesora trudno sobie wyobrazić sytuację przygotowania kart wydrukowwybory, niewidomi, niewidomy, głosowanie, glosowanie, gazeta, wyborczaanych alfabetem Braille'a. - Takie rozwiązanie przyniosłoby sporo komplikacji np. ile przygotować kart w danym okręgu wyborczym, bo nie mamy statystyk osób niewidomych - mówi Marek Chmaj. Jak dodaje - przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy osiągnięty wówczas cel będzie zrównoważony poniesionymi nakładami. Inaczej mówiąc, czy to po prostu się opłaci.".

Podkreślmy ostatnie zdanie: "czy to po prostu się opłaci". Ja przepraszam bardzo: od kiedy to wybory są opłacalne? Z taką dyskryminacją już dawno się nie spotkałem.
Obywatel ma prawo głosować i koniec. A jeżeli państwo (czyli my) ma do tego dopłacić - trudno. Wolę dopłacić do tego żeby osoba niewidoma mogła godnie głosować niż do spotów w telewizji jakiegoś ugrupowania, które też mają dotacje z budżetu. Wychodząc z tego założenia w ogóle nie powinno być wyborów no bo przecież karty do głosowania i osoby w komisjach też kosztują. Pójdźmy krok dalej: wprowadźmy monarchię. Taką gdzie władza będzie dziedziczna. Król zostanie wybrany jeden raz i spokój. Cóż za oszczędność.
Włos mi się jeży na głowie jak sobie pomyślę, że niektórzy konstytucjonaliści mają takie podejście. A może tylko ja jestem zbulwersowany, a dla innych nie jest to nic złego? Chętnie poznam opinie Czytelników.

Kotletowa manipulacja

Strona główna Gazety. W zakładce 'Gospodarka' szumny tytuł "Sondaż: Polacy chcą wyższych podatków". Myślę sobie "ciekawe czy chodzi o to co zwykle czy o coś nowego?".
Po kliknięciu w odnośnik dowiadujemy się, że 68% ankietowanych chce, by bogaci płacili wyższe podatki. Czyli nie żeby wszyscy płacili wyższe podatki, a ludzie bogaci. Czyli typowy odgrzewany kotlet. Temat ten jest wałkowany systematycznie od roku bodajże 2005 (oczywiście temat jest starszy, ale dawniej przewijał się bardziej sporadycznie).
Podsumowując: swoimi magicznymi mocami wniknę teraz w ugazeta, podatki, sondaz, sondaż, wyborcza, wpadkimysł dziennikarza Gazety. Oto jego myśl sprzed napisania artykułu:
"Hmmm, nie ma o czym pisać, a przecież musi się pojawić nowy artykuł. Sięgnijmy po listę kotletów. Ooo, w tym tygodniu jeszcze nie przypominaliśmy starych kwestii związanych z podatkami. Ciemny lud to kupi. Trzeba tylko dobrze skonstruować temat na główną stronę bo przecież jak napiszemy od razu o co chodzi nikt tego nie przeczyta po raz pięćdziesiąty. Inna sprawa, że jak się zorientują o czym piszę to i tak nie skończą czytać, no ale chociaż klikną w odnośnik."
Mylę się? Nie wydaje mi się...

Kolejne mistrzostwa.

Jak wiemy z Gazety Jacek Krzynówek został mistrzem Niemiec. Przynajmniej według Gazety.
Nieco mniej szczęścia miał Marcin Wasilewski. Zarówno do tytułu jak i zdolności twórczych autora artykułu ;-) Chociaż z drugiej strony - może i autorowi zdolności twórczych nie brakuje. Z powodzeniem mógłby zostać poetą ze zwrotami takimi jak ten:
"Marcin Wasilewski zagrał dobry mecz. Niemal od początku grał z kontuzją. W szóstej minucie Polak po zderzeniu głową z rywalem na murawę padł."
Na murawę padł. Hehe. Od rana poprawił mi się nastrój.
Fajnych literówek też nie brakuje (ten sam akapit):
"Wasilewski długo się nie podnosił, pomocy musieli mu udzielić lekarze, bo z rany na czole leciał mu krew."
No niestety tak to jest, że jak się zderzymy głowami to czasem leci nam ten krew, nie?
Poza tym - zawsze mi się wydawało, że ogólnie stosowane w piłce nożnej są kartki. Żółte i czerwone. Co prawda spotkałem się ze stosowaniem określenia 'karta' jednak słowniki są bezwzględne - w piłce nożnej są kartki. Kropka. Karty pojawiają się tylko w artykułach takich jak ten.
"Dobry występ psuje nieco żółta karta w końcówce. Sędzia ukarał Wasilewskiego za uderzenie rywala łokciem w twarz w walce o piłkę."

Trzeźwy kierowca.

Gazeta.pl. Wpis na temat pewnego incydentu na Mazurach. Właściwie nie wiem jak ten artykuł skomentować. Na ogół czepiam się pojedynczych zdań, czasami tytułu, w ostateczności jednego akapitu. Tu natomiast cały artykuł jest jednym wielkim bełkotem, z masą literówek, a czytając mam wrażenie, że napisał go uczeń szkoły podstawowej.
Koszmar.
Podkreśliłem parę zgubionych liter, ale tak naprawdę brakuje znaków interpunkcyjnych, niektóre zdania zbudowane są bez ładu i składu, a niektóre są zwyczajnie nielogiczne.

Przykłady:
"Jednak kierowca znów ruszył. Chciał rozjechać zagradzającego mu drogę, stojącego przed samochodem policjanta. Zdołał odskoczyć na bok." - sam początek akapitu już niezbyt pasuje. Dalej natomiast dowiadujemy się, że 'zdołał odskoczyć na bok'. Kto zdołał odskoczyć? Kierowca? Policjant? Czy może magiczny skaczący samochód?
"W końcu ścigany nie wyrobił się i zakończył jazdę na ogrodzeniu." - cóż za artystyczne określenie. Godne artykułu w gazecie. Ścigany nie wyrobił się.
Takich kwiatków jest zresztą więcej. Polecam przeczytanie całości.

Nadinterpretacja

Strasznie rozbawił mnie artykuł w serwisie sport.pl.
Tytuł (na stronie głównej gazety wyborczej ma się rozumieć) szumnie głosi: "Krzynówek mistrzem Niemiec"
Myślę sobie "aha, pewnie zespół w którym gra Krzynówek wywalczył tytuł". Ale nie...

krzynowek, krzynówek, wolfsburg, gazeta, wyborcza, wpadki

W skrócie: Krzynówek grał kiedyś w VfL Wolfsburg. Później odszedł do Hanoweru. Grając jeszcze w Wolfsburgu udało mu się strzelić jedną bramkę. To czyni go mistrzem Niemiec. No bo przecież kiedyś był w zespole, który teraz wygrał.

Sierota

Ponieważ w Dzienniku obecnie nie można przeczytać nic ciekawego (trwa nagonka na Katarynę, a Dziennik pokazuje przy okazji, że niżej już raczej nie upadnie), a poza tym nie wypada kopać leżącego pozostaje lektura innych źródeł informacji. Jako, że Gazeta dzisiaj trzyma poziom, padło na Wirtualną Polskę. Na nich na ogół też można liczyć. Artykuł o 'sierocie'.
wirtualna polska, wrocław, wpadki, śmieszne, sierota
Nie wiem jak to całe jej przestawianie wyglądało i pewnie nigdy się nie dowiem. Ponieważ zaciekawił mnie tytuł, postanowiłem przeczytać całość. Reszta artykułu również mnie nie zawiodła. Oto jeden z fragmentów:
wirtualna polska, wrocław, wpadki, śmieszne, sierota
Bardzo ładne ;-)
Całość do przeczytania tutaj.

Zdemaskowanie Kataryny

Dlaczego Dziennikowi tak zależy na zniszczeniu Kataryny? Od paru dni w Dzienniku zamieszczane były niepochlebne wywiady z wieloma celebrytami, którzy mówili jakież to niesprawiedliwe i tchórzliwe jest podpisywanie się pod swoimi wypowiedziami jedynie pseudonimem i że powinno być to zaprzestane, a wręcz ścigane (powrót państwa policyjnego?).

Wydawało się jednak, że sytuacja nieco uspokoiła się po artykułach w Gazecie i Dzienniku (odnośniki tylko do pojedynczych wpisów), a tymczasem dzisiaj jak bomba zegarowa wybuchł news w Dzienniku.

Kataryna wyraźnie zaznaczała, że ujawnienie jej danych będzie równoznaczne z końcem jej wpisów, a co za tym idzie z końcem jej bloga.kataryna, dziennik, kim jest kataryna, tożsamość, rzeszów, czuma, blog

Tymczasem artykuł jest tak skonstruowany, że osoba z podstawową znajomością wyszukiwarek internetowych oraz zasad działania tychże, jest w stanie znaleźć informacje na podstawie słów kluczowych użytych w artykule, kim jest tajemnicza Kataryna.

Ze swojej strony mogę tylko życzyć Katarynie powodzenia. Podejrzewam, że prawdziwa nagonka rozpoczęła się w momencie kiedy jej cięte, ale jakże prawdziwe komentarze wydarzeń politycznych zaczęły być naprawdę niewygodne. Zdumiewa mnie jednak fakt, że to właśnie Dziennik postanowił ujawnić personalia Kataryny.

Czy polskie portale nie mają o czym gadu-gadać?

Strona główna dziennika.
Obok artykułów o zaginionym szyfrancie i kolejnych 'rewelacjach' o byłym prezydencie najważniejsza wiadomość tego wieczoru: nie działają serwery gadu-gadu. Straszne. To rzeczywiście niesamowita sprawa.
gadu, gadu-gadu, awaria, dziennik, gazeta, awaria serwerów, komunikator
Strona główna gazety.
Równie ważna informacja. W zakładce "Wiadomości" zaraz obok informacji o orędziu prezydenta możemy przeczytać o awarii serwerów gadu-gadu.

Moje pytanie jest następujące: czy to naprawdę takie ważne? Czy szanujący się portal musi pisać o takich rzeczach na stronie głównej? Rozumiem, że można o tym napomknąć w dziale 'technologie' lub czymś podobnym. Ale coś takiego?
Chyba już naprawdę nie mają o czym pisać...

Melina

dziennik, dziennik.pl, melina, białystok, wpadki, policja, bezdomny

Polecam artykuł w Dzienniku.
Można go przeczytać tutaj.

Co w nim takiego ciekawego?

Po pierwsze szufladkowanie dokonane przez pana dziennikarza. Jeżeli mamy bezdomnego, automatycznie musi on mieszkać w melinie. Swoją drogą słowo brzmi bardzo ładnie, ale też do końca nie pasuje do kontekstu. Główne znaczenie tego słowa:
melina:
* pojęcie stosowane w kryminalistyce i oznaczające miejsce, w którym grupuje się w celach rekreacyjnych, kontaktowych i w celu uniknięcia policji element kryminogenny oraz ukrywający się sprawcy różnych przestępstw.

Bo przecież każda osoba bezdomna to automatycznie element kryminogenny oraz ukrywający się sprawca różnych przestępstw.

Gazeta.pl potrafiła opisać to ładniej.
Cytuję: "Policjanci znaleźli dziewczynkę rano w jednym z mieszkań na osiedlu Antoniuk. - Prawdopodobnie dziewczynka została odnaleziona przez bezdomnego mężczyznę. Zaprowadził ją do mieszkania w sąsiednim bloku. Jest to mieszkanie, w którym przebywają bezdomni. Tam dziewczynka spędziła noc - mówi w rozmowie z radiem TOK FM rzecznik białostockiej policji."

Tak czy owak pomijając już tę nieszczęsną melinę martwi mnie podejście stróżów prawa oraz wymiaru sprawiedliwości do całej sprawy. To jest właśnie punkt drugi.
Według mnie stróże ci powinni zainteresować się rodziną, a w szczególności rodzicami tego biednego dziecka. Czemu winny jest bezdomny? Z tekstu wynika, że nie zrobił nic złego. Nie chciał co prawda przyznać się do tego, że przetrzymuje dziewczynkę, ale może z powodu obawy (słusznej!), że to jemu się oberwie. W artykule czytamy, że "zatrzymany został 50-letni bezdomny, który zabrał dziewczynkę do meliny. Usłyszy zarzuty.". Przy okazji sprawdzą też rodziców, ale pewnie skończy się na pouczeniu.
Podsumowując: bezdomny, który w sumie pomógł dziewczynce (co prawda nie wiemy co by zrobił potem, tu już na dwoje babka wróżyła - może by zaprowadził dziecko z samego rana do najbliższego szpitala, a może by szantażował rodzinę - kto to wie) i nie zrobił jeszcze nic złego usłyszy zarzuty, a rodzice zostaną pewnie pouczeni i na tym się skończy. Dziwny kraj.

A może to tylko ja mam takie zdanie? Może źle myślę? Jeśli tak - może mnie ktoś 'naprostować'.

Moje kobiety...

gazeta, gazeta.pl, wpadka, kobiety, kłodzko, klodzko, pijany, smieszne, śmieszne

Tym razem Gazeta Wyborcza.
Podziękowania dla Morfeusza za podesłanie artykułu.
Tytuł: "Pijany wiózł autem swoje kobiety"
Cytat: "Blisko dwa promile alkoholu miał 53-letni mężczyzna, który wiózł swoją pięcioletnią córkę oraz konkubinę."
Idąc tokiem rozumowania autora mój syn jest moim facetem. Także tego... ;-)

A takie rzeczy lubię najbardziej...

Tytuł pogrubioną czcionką, oczywiście na stronie głównej portalu.

To pewne - reprezentant Polski na dopingu

I czytamy treść, już mniejszą czcionką:

"Nieoficjalnie próbka B jest pozytywna. Klub nie wydał jednak jeszcze żadnego komunikatu w tej sprawie" - powiedział Votis Voitanis z gazety piszącej o Panathinaikosie.

To jak to w końcu jest? Oficjalnie czy nieoficjalnie? A jeżeli nieoficjalnie to dlaczego Dziennik pisze 'to pewne - reprezentant na dopingu'? Dziennikarz mógłby nie gonić za sensacją, nie naginać faktów i napisać 'prawdopodobnie reprezentant na dopingu', no ale wtedy mniej osób by to zapewne przeczytało...
Cały artykuł dostępny tutaj.

Intel

Temat artykułu w Dzienniku taki jak widać poniżej.
Może to jednak nie rynek komputerów, a Dziennik sięgnął dna tym artykułem?dziennik, dziennik.pl, wpadka, intel


"Firma zarobiła na czysto zarobiła" - bez komentarza.
"prezes Intela mówi Paul Otellini" - j/w
"Zarząd zastrzegł jednak, że nie spodziewana jest jeszcze widoczna poprawa" - no to już kompletne masło maślane.

Moje pytanie: jak można zrobić tyle błędów w jednym artykule? Przecież to bełkot.

Ja wiem, że oprócz ostatniego podkreślenia, reszta to czyste niechlujstwo. Ale takie coś też będę piętnować. To nie notatnik, a ogólnopolska gazeta elektroniczna. Takie błędy na każdym kroku są nie-do-pusz-czal-ne.

Artykuł do przeczytania pod tym adresem.

Miejsce w basenie

Na dobry początek Dziennik i artykuł z 9 maja 2009.

dziennik, dziennik.pl kubica, pole position, pool position, wpadka, smieszne, śmieszneWydaje mi się, że osoba która pisze o Formule 1 w dziale sportowym gazety powinna mieć o tym jakieś pojęcie. Jak w takim razie wytłumaczyć to co jest na obrazku? Co to jest pool position? Kierowcy walczyli o miejsce w basenie? Jak mam to rozumieć? Żeby nie było wątpliwości - nie jest to literówka. Zwrot ten był użyty w całym artykule parę razy, tyle że autor poprawił większość, zapewne po przeczytaniu kpiących komentarzy pod artykułem. O tym jednym jednak zapomniał (zrzut ekranu robiłem w sobotę, dziś jest środa i błąd nadal tam jest...).

Jakość zdjęcia nie jest najlepsza, cytuję fragment:

"Widać, że BMW może być w Barcelonie groźne. Kubica i Heidfeld osiągają coraz lepsze czasy. Nasz kierowca przez chwilę był nawet trzeci i to z naprawdę rewelacyjnym czasem! Ostatecznie Kubica wykręca 8. czas i będzie walczył o pool position. Wypadek na torze miał Sebastian Buemi. "

Całość dostępna tu.
dziennik, dziennik.pl kubica, pole position, pool position, wpadka, smieszne, śmieszne

W dzisiejszych mediach internetowych zauważyć można wiele bałaganu. Artykuły są pisane niechlujnie, często z błędami stylistycznymi lub ortograficznymi.

Portale sprzęgnięte z gazetami powinny trzymać poziom wyższy niż brukowce. Mamy prawo wymagać od nich więcej. Gdy kupujemy papierowy "Fakt" - wiemy czego się po nim spodziewać. Podobnie po "Gazecie Wyborczej" czy "Dzienniku". W sieci natomiast poziom spadł poniżej wszelkiej krytyki. Artykuły na popularnych portalach stały się sieczką dla niewymagających.

Powiedzmy "NIE" tabloidyzacji i kretynizacji. Walczmy z nimi. Piętnujmy je.