Gazeta.pl. Wpis na temat pewnego incydentu na Mazurach. Właściwie nie wiem jak ten artykuł skomentować. Na ogół czepiam się pojedynczych zdań, czasami tytułu, w ostateczności jednego akapitu. Tu natomiast cały artykuł jest jednym wielkim bełkotem, z masą literówek, a czytając mam wrażenie, że napisał go uczeń szkoły podstawowej.
Koszmar.
Podkreśliłem parę zgubionych liter, ale tak naprawdę brakuje znaków interpunkcyjnych, niektóre zdania zbudowane są bez ładu i składu, a niektóre są zwyczajnie nielogiczne.
Przykłady:
"Jednak kierowca znów ruszył. Chciał rozjechać zagradzającego mu drogę, stojącego przed samochodem policjanta. Zdołał odskoczyć na bok." - sam początek akapitu już niezbyt pasuje. Dalej natomiast dowiadujemy się, że 'zdołał odskoczyć na bok'. Kto zdołał odskoczyć? Kierowca? Policjant? Czy może magiczny skaczący samochód?
"W końcu ścigany nie wyrobił się i zakończył jazdę na ogrodzeniu." - cóż za artystyczne określenie. Godne artykułu w gazecie. Ścigany nie wyrobił się.
Takich kwiatków jest zresztą więcej. Polecam przeczytanie całości.
Trzeźwy kierowca.
Autor:
usagi
2009/05/24
Etykiety: Gazeta.pl , Wpadki itp
0 Komentarzy:
Prześlij komentarz