Melina

dziennik, dziennik.pl, melina, białystok, wpadki, policja, bezdomny

Polecam artykuł w Dzienniku.
Można go przeczytać tutaj.

Co w nim takiego ciekawego?

Po pierwsze szufladkowanie dokonane przez pana dziennikarza. Jeżeli mamy bezdomnego, automatycznie musi on mieszkać w melinie. Swoją drogą słowo brzmi bardzo ładnie, ale też do końca nie pasuje do kontekstu. Główne znaczenie tego słowa:
melina:
* pojęcie stosowane w kryminalistyce i oznaczające miejsce, w którym grupuje się w celach rekreacyjnych, kontaktowych i w celu uniknięcia policji element kryminogenny oraz ukrywający się sprawcy różnych przestępstw.

Bo przecież każda osoba bezdomna to automatycznie element kryminogenny oraz ukrywający się sprawca różnych przestępstw.

Gazeta.pl potrafiła opisać to ładniej.
Cytuję: "Policjanci znaleźli dziewczynkę rano w jednym z mieszkań na osiedlu Antoniuk. - Prawdopodobnie dziewczynka została odnaleziona przez bezdomnego mężczyznę. Zaprowadził ją do mieszkania w sąsiednim bloku. Jest to mieszkanie, w którym przebywają bezdomni. Tam dziewczynka spędziła noc - mówi w rozmowie z radiem TOK FM rzecznik białostockiej policji."

Tak czy owak pomijając już tę nieszczęsną melinę martwi mnie podejście stróżów prawa oraz wymiaru sprawiedliwości do całej sprawy. To jest właśnie punkt drugi.
Według mnie stróże ci powinni zainteresować się rodziną, a w szczególności rodzicami tego biednego dziecka. Czemu winny jest bezdomny? Z tekstu wynika, że nie zrobił nic złego. Nie chciał co prawda przyznać się do tego, że przetrzymuje dziewczynkę, ale może z powodu obawy (słusznej!), że to jemu się oberwie. W artykule czytamy, że "zatrzymany został 50-letni bezdomny, który zabrał dziewczynkę do meliny. Usłyszy zarzuty.". Przy okazji sprawdzą też rodziców, ale pewnie skończy się na pouczeniu.
Podsumowując: bezdomny, który w sumie pomógł dziewczynce (co prawda nie wiemy co by zrobił potem, tu już na dwoje babka wróżyła - może by zaprowadził dziecko z samego rana do najbliższego szpitala, a może by szantażował rodzinę - kto to wie) i nie zrobił jeszcze nic złego usłyszy zarzuty, a rodzice zostaną pewnie pouczeni i na tym się skończy. Dziwny kraj.

A może to tylko ja mam takie zdanie? Może źle myślę? Jeśli tak - może mnie ktoś 'naprostować'.

3 Komentarzy:

Unknown 07:56  

Durnowaci rodzice. W rozmowie z dziennikarką (przez domofon oczywiście) "tatuś" krzyczał, że wcale córki nie wysyłali po zakupy, że sama chciała pójść po loda i żeby nie robić z nich jakiejś patologicznej rodziny. A wg mnie to patologia, że 3-latka sama wychodzi gdziekolwiek. Moim zdaniem rodzina powinna trafić pod obserwację. A co złego zrobił bezdomny? Kiedy spotykasz na ulicy trzylatka bez opieki, nie zabierasz go do swojego domu- szukasz pomocy, rodziców, zawiadamiasz policję. Nie odkładasz tego na jutro, nie mówisz "teraz razem zjemy obiad, a później coś z tym może zrobimy". Sprawa dotyczy DZIECKA, a nie znalezionego na ulicy kotka czy pieska.

usagi 09:27  

Marta - no tak, próbujesz szukać pomocy. Ale zauważ, że było już bardzo późno. Tak wynika z artykułu. A swoją drogą bezdomny, potraktowany przez los dość okrutnie mógł się kierować jakimiś innymi zasadami. Nie będę go jakoś wyjątkowo bronił, ale też uważam że nie zrobił czegoś bardziej nagannego niż rodzice. Uważam, że to w większym stopniu do nich powinien się ktoś przyczepić.

Unknown 11:40  

Nie każdy bezdomny jest bezdomnym, bo los go źle potraktował. Różnie bywa, ale nie to jest ważne. Zawsze kiedykolwiek znajdujesz dziecko- niemowlaka na śmietniku czy trzylatka na ulicy- nie zabierasz go do swojego domu a na najbliższy posterunek policji. Policja ma obowiązek zająć się tym dzieckiem właściwie- jeśli jest to np. noc trafia ono pod chwilową opiekę MOPR, MOPS, Izby Dziecka lub najbliższego Domu Małego Dziecka. Tam jest bezpieczne. W tym czasie policja winna już prowadzić postępowanie wyjaśniające- sprawdzić przyczyny, rodzinę, itp. W tym przypadku pewnie okaże się, że rodzina nie jest gorsza od przeciętnej i tak jak piszesz- skończy się niestety tylko na pouczeniu. Błąd bezdomnego może był jedynie taki, że nie umiał właściwie zareagować (zakładam bowiem, że miał dobre intencje i następnego dnia chciał szukać rodziców dziecka). Inna sprawa, że mnóstwo ludzi mijało dziewczynkę i nie było zainteresowanych pomocą. Oni nie poniosą konsekwencji.

W dzisiejszych mediach internetowych zauważyć można wiele bałaganu. Artykuły są pisane niechlujnie, często z błędami stylistycznymi lub ortograficznymi.

Portale sprzęgnięte z gazetami powinny trzymać poziom wyższy niż brukowce. Mamy prawo wymagać od nich więcej. Gdy kupujemy papierowy "Fakt" - wiemy czego się po nim spodziewać. Podobnie po "Gazecie Wyborczej" czy "Dzienniku". W sieci natomiast poziom spadł poniżej wszelkiej krytyki. Artykuły na popularnych portalach stały się sieczką dla niewymagających.

Powiedzmy "NIE" tabloidyzacji i kretynizacji. Walczmy z nimi. Piętnujmy je.