Matka mutantów czy tłumacz idiota?

Właśnie przeczytałem artykuł w Gazecie o sześcioraczkach, które przyszły na świat w Irlandii. Całość napisana na podstawie doniesień z BBC (o czym Gazeta oczywiście informuje). Swoją drogą artykuły nieco odgrzewane bo dzieciaczki urodziły się prawie miesiąc temu. No ale czasem tak się zdarza, że żaden polityk nic głupiego nie powiedział, nikt znany nie umarł i trzeba jakoś te puste strony zapełnić.gazeta, bbc, sześcioraczki, sextuplets, ireland, conway Chyba nieco odchodzę od tematu...
W każdym razie, w artykule "gazetowym" mamy taki oto fragment:


Kocham je wszystkie. Pokochałam je, kiedy jeszcze nosiłam je w sobie. Jeśli jeden z nich się poruszył, pozostała piątka robiła to samo. Czasami czułam kopnięcia 24 stópek - mówi. Kobieta wyznała, ze teraz nie może się doczekać, by zabrać dzieci do domu.


24 stópki? To ile ta pani tych dzieci urodziła? Dwanaścioro? Myślę sobie: "pegazeta, bbc, sześcioraczki, sextuplets, ireland, conwaywnie w rozmowie z prasą się pomyliła i tak jej się palnęło, zdarza się". Ale coś mnie tknęło i postanowiłem zadać sobie trud i znaleźć oryginalny artykuł na portalu BBC. No cóż, przeczucie mnie nie myliło. W tekście BBC znajdujemy następujący fragment:

"I'm in love with every single one of them. I fell in love when they were in the womb. When one moved they would all move and I could definitely feel 24 limbs kicking.

"Every day seems like a year. Every minute seems like an hour. I just want time to go faster so they can get home. I just want to have a cuddle with them."

Dla osób, które znają język angielski nieco słabiej już wyjaśniam (mam tu oczywiście również na myśli autora artykułu w Gazecie):
W oryginale matka mówi "I could definitely feel 24 limbs kicking.".
Limb w języku angielskim oznacza kończynę, a nie nóżkę. Czyli w tym wypadku limb to i nóżki i rączki. Tak więc wszystko w porządku i można rzec po staremu - matka urodziła sześcioraczki, oczywiście normalne, a nie żadne mutanty, a w Gazecie nadal pracują idioci językowi.

0 Komentarzy:

W dzisiejszych mediach internetowych zauważyć można wiele bałaganu. Artykuły są pisane niechlujnie, często z błędami stylistycznymi lub ortograficznymi.

Portale sprzęgnięte z gazetami powinny trzymać poziom wyższy niż brukowce. Mamy prawo wymagać od nich więcej. Gdy kupujemy papierowy "Fakt" - wiemy czego się po nim spodziewać. Podobnie po "Gazecie Wyborczej" czy "Dzienniku". W sieci natomiast poziom spadł poniżej wszelkiej krytyki. Artykuły na popularnych portalach stały się sieczką dla niewymagających.

Powiedzmy "NIE" tabloidyzacji i kretynizacji. Walczmy z nimi. Piętnujmy je.